Baklava – przesłodki deser pochodzący z kuchni arabskiej,
przygotowywany w kilka wariantach smakowych, zawsze jednak z
orzechami. Jadłam po raz pierwszy i gdyby nie jego kaloryczność,
pewnie przygotowywałabym częściej. Warto pamiętać o baklavie,
kiedy zapraszamy gości i chcemy ich poczęstować czymś wyjątkowo
pysznym. Wbrew obawom, że nie wyjdzie, okazała się nadspodziewanie
smaczna, nawet po wystygnięciu. Warunek konieczny: musicie lubić
orzechy. Ja do swojej użyłam pistacji, dodałabym ich nawet więcej,
gdyby nie kosmicznie wysoka cena tych orzechów.
- 1 opakowanie ciasta filo
- 1 szklanka obranych orzechów ziemnych
- 1/2 szklanki obranych uprzednio pistacji
- 1 szklanka suszonych moreli eko
- 2 łyżki syropu z agawy
- 1/3 szklanki stewii
- 2/3 szklanki soku wyciśniętego z pomarańczy
- 3 łyżki „masła”/margaryny wege lub oleju (fajnie,
gdyby był aromatyczny)
Ciasto filo wyciągnąć z lodówki lub zamrażalnika.
Orzechy ziemne zmielić w młynku na pył lub drobne cząstki. Tak
samo postąpić z pistacjami. Jeśli macie dobry blender, morele
możecie rozdrobnić przy jego pomocy, jeśli nie, należy je
potraktować tak samo, czyli młynkiem (będzie się „klajstrował”
i zacinał, dlatego nie można przegiąć z długością
rozdrabniania). Wszystkie 3 składniki przerzucić do miski,
wymieszać, dodać syrop z agawy, żeby ładnie skleił całość.
Ciasto filo podzielić na 3 części (tak, by dopasować do
prostokątnej formy), posmarować wierzch jednej łyżką tłuszczu,
ułożyć na niej połowę masy, przykryć kolejną warstwą ciasta,
posmarować tłuszczem, ułożyć resztę masy, przykryć ciastem,
posmarować tłuszczem. Foremkę przełożyć do zamrażalnika na co
najmniej kwadrans. Po stwardnieniu dużo łatwiej będzie nam pociąć
całość w romby, trójkąty czy dowolny inny kształt.
Stewię rozpuszczamy w podgrzewanym na palniku soku, zdejmujemy z
ognia.
Ciasto pieczemy w temp. 200 stopni do zezłocenia, pod koniec
pieczenia polewamy syropem, zwłaszcza w miejscach rozcięć noża
(żeby całość nim przesiąknęła). Odrobinę zostawiamy na
koniec, kiedy wyciągniemy je już z piekarnika. To chyba wszystko.
Proste, smaczne, jedyną trudność stanowi właściwie obranie
orzechów. Smacznego!
Do tej pory nie robiłam baklavy, a dużo dobrego o niej słyszałam. Muszę to zmienić. Twoja wygląda znakomicie :)
OdpowiedzUsuńJa też sama jeszcze nie robiłam. Chętnie to zmienię. Świetny przepis:)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że w krajach arabskich próg słodyczy jest znacznie wyższy niż u nas. Uwielbiam i tak, może czas zrobić samemu. :)
OdpowiedzUsuńTen deser przypomina mi moje podróże autostopem po Bałkanach i chodzenie od cukierni do cukierni w każdym miasteczku po kawałeczek baklavy. Byłem wtedy od niej uzależniony :D
OdpowiedzUsuńzjadłabym sobie (:
OdpowiedzUsuń