Wiem, że przez drobne alternacje i użycie słodszej papai moja sałatka nieco odbiega od podstawowej wersji, ale zapewniam - smak jest niewiarygodny. Po kilku kęsach dosłownie zatkało mnie z wrażenia (a jadłam powoli!). Dla takich rzeczy warto żyć. Przepis, który mnie zainspirował, znajdziecie tu. Poniżej moja wersja.
Na dressing (który sam w sobie jest średnio smaczny, moim zdaniem, ale z warzywami! Niebo)
- 2 ząbki czosnku
- 2,5 cm kawałek imbiru świeżego
- 1 łyżeczka posiekanej świeżej kolendry
- 1 papryczka chili (czerwona)
- 1 łyżka cukru brązowego
- sok z 1,5 limonki (jedna z limonek miała po prostu mało soku)
- ok. 6 łyżek sosu sojowego
- 2 małe papaje wielkości wnętrza dłoni
- 2 pomidory
- 2 marchewki
- garść zielonej fasolki szparagowej
- 1/2 sałaty lodowej
- 4 łyżki mąki pełnoziarnistej
- 180 g tofu (powinno być wędzone, ale wskutek żarłoczności własnej miałam tylko naturalne)
- olej do smażenia lub oliwa (użyłam oliwy, musiałam zużyć)
Sos: Czosnek siekamy drobniutko, podobnie postępujemy z imbirem i chili. Dodajemy resztę składników, mieszamy dokladnie i odstawiamy do przegryzienia.
Marchew kroimy w julienne (nie mając odpowiedniego sprzętu, robiłam to nożem), papaję także skrajamy w drobne paski. Fasolkę gotujemy w tym czasie do miękkości. Sałatę myjemy i rwiemy w palcach na drobne kawałki. Pomidory kroimy w kostkę. W misce umieszczamy wszystkie warzywa, mieszamy je, polewamy dressingiem.
Tofu kroimy w kostkę, obtaczamy w mące i smażymy w głębokim tłuszczu. Przed podaniem odsączamy z nadmiaru tłuszczu i panierki.
Tofu najlepiej łączyć z sałatką świeżo przed podaniem, żeby pozostało chrupiące.
Mamo, jakie to było PYSZNE.
No no, koniecznie do wypróbowania. Bardzo ciekawie się zapowiada :)
OdpowiedzUsuńMuszę sobie przejrzeć tę listę ^^