Zapiekankę zrobiłam parę dni temu, ale przepis wrzucam dopiero dziś. W zasadzie, robiłam ją już po raz drugi. Jest szalenie prosta, ale właśnie ta prostota i to, że w smaku nie ustępuje innym, bardziej wyszukanym daniom, sprawiła, że oto wrzucam. Inspiracja stąd.
Zapiekanka z ziemniaków i kotletów mielonych z chrzanem i modrą kapustą
na kotlety:
- 1 szklanka granulatu sojowego
- 0.75 szklanki płatków owsianych górskich
- kilka liści laurowych
- kilka ziaren ziela angielskiego
- kilka ziaren różnokolorowego pieprzu
- 3 ząbki czosnku
- odrobina soli
- pieprz czarny do smaku
- 2-3 łyżki suszonego koperku
- duża szczypta cząbru i lubczyku
- 1 średniej wielkości cebula
- bułka tarta, olej
Zagotowujemy 5 szklanek wody z dodatkiem wspomnianych ziaren i liści. Dodajemy granulat, po minucie dorzucamy płatki owsiane. Płatki gotujemy jeszcze jakieś 5 min. Po ugotowaniu przekładamy na sitko nad garnkiem. Kiedy masa ostygnie, dodajemy resztę przypraw, regulując wyrazistość smaku do swoich potrzeb. Polecam nie żałować, zwłaszcza z koperkiem i wszelkimi ziołami. Formujemy małe, płaskie kotleciki, obtaczamy w bułce (najpierw zwilgotniłam ich powierzchnię) i smażymy.
- 4 duże, podłużne ziemniaki
- 2 mandarynki
- dowolna ilość kotletów mielonych (np. z powyższego przepisu)
- 2-3 łyżki śmietany light i 2-3 łyżki chrzanu (chrzanu dodaję więcej, bo tak preferuję)
- sól, pieprz
Ziemniaki obieramy i gotujemy w całości z ok. łyżeczką soli. Mają być podgotowane, czyli ok. 7 min, jeszcze lekko twarde. Po wyciągnięciu z wody, studzimy. Naczynie żaroodporne lekko natłuszczamy olejem, na spód i odrobinkę boku wykładamy plastry pokrojonych wzdłuż ziemniaków, na to leci partia kotletów (mogą być pokrojone lub nie), na to reszta ziemniaków. Wierzch to mieszanka śmietany i chrzanu, w których "zatapiamy" mandarynki podzielone na cząstki. Całość sypiemy pieprzem i pieczemy co najmniej 15 min. w piekarniku nagrzanym do 200 stopni.
Bez mandarynek chyba nawet lepsza, nie do końca się to zgrało moim zdaniem. Przepis na kapustkę dodam jutro.
idealny outfit na festiwal... hehe, żartuję (serio!) |
Super przepis! a można by nie smażyć tej masy sojowo-owsianej ? bardzo lubię Twój blog, ale czytam go rzadko z jednego powodu - małej białej czcionki na czarnym tle, która męczy moje stare oczy..
OdpowiedzUsuń