Z okazji Świąt Bożego Narodzenia, mimo że nie jestem już osobą wierzącą, chciałabym Wszystkim życzyć tego, czego tak często nie doceniamy - zdrowia, na pierwszym miejscu. Właśnie dowiedziałam się, że bliska mi osoba będzie musiała wkrótce przejść operację. Dlatego wiem, że celebrować życie powinniśmy każdego dnia. I dążmy do tego, by stawać się lepszymi. Ja próbuję... i mam nadzieję, że otoczenie to widzi.
A teraz przepis na pyszne ciasto. Ciasta dyniowe mogą okazać się kompletną klęską albo rozkochać nas w tym warzywie (owocu?). Miałam okazję próbować i takich, i takich. To ze strony wegan jest zupełnie przyzwoite, ale przeszkadza mi wyczuwalność kaszy kukurydzianej (przynajmniej u mnie była wyczuwalna). Moje zostało, jak widać, mocno zainspirowane tym, ale przerobione na wersję wegańską i nieco lżejszą.
- 1 szklanka mąki orkiszowej pełnoziarnistej
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 łyżeczka cynamonu
- 1 łyżeczka mielonego imbiru
- 1 1/4 szklanki zmiksowanego musu z dyni
- 1/2 szklanki brązowego cukru
- 1/3 szklanki oleju
- 1 łyżeczka sody
- 1 łyżka octu jabłkowego
- 1 łyżka tartego świeżego imbiru
- 2 łyżeczki ekstraktu waniliowego
- 100g posiekanych orzechów włoskich
W blenderze miksujemy dynię, sodę, ocet, cukier, olej, imbir świeży i ekstrakt waniliowy.
W misce łączymy mąkę z proszkiem do pieczenia i przyprawami. Łączymy składniki suche z mokrymi, dodajemy orzechy i przekładamy ciasto do formy. Pieczemy w temp. 170-180 stopni przez 40 minut. Ciasto ma pozostać lekko wilgotne w środku (to zasługa dyni).
Po upieczeniu wierzch lekko oprószyłam cukrem pudrem. Pychota!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz