To ciasto przygotowałam wkrótce po Nowym Roku, ale zebranie się, żeby umieścić tutaj przepis zajęło mi mnóstwo czasu. Nie znaczy to, że jest niesmaczne. Powiem więcej: to najlepsze ciasto bananowe, jakie jadłam. Może to czysty przypadek, może akurat miałam smaka? Nie wiem. Wersja "ryżowa" z bloga Mama Alergika Gotuje nie była tak fantastyczna.
- 1/2 szklanki zgniecionego banana
- 1/2 szklanki startej marchwi (na drobnych oczkach)
- 1 1/2 szklanki mąki pełnoziarnistej (u mnie zdaje się, że była to żytnia)
- 3 łyżeczki cukru brązowego lub fruktozy
- 1/3- max. 1/2 szklanki oleju
- 6 drobno posiekanych daktyli
- 2 łyżki tofu jedwabistego/jogurtu, itp.
- 1/2 łyżeczki cynamonu
- 1/2 łyżeczki sody
W jednej misce wymieszanej owoce, daktyle i wszystkie mokre składniki.
W drugiej zrób to samo ze składnikami suchymi (dobrze jest przesiać mąkę, żeby ją "spulchnić", ale potem z powrotem dodajemy otręby).
Suche składniki wsyp do mokrych, wymieszaj krótko, ale dokładnie, jeśli konsystencja będzie za gęsta, dodaj odrobinę mleka roślinnego. Przełóż ciasto do keksówki, piecz w temp. 180 stopni przez 30 minut.
Pycha na pożywne śniadanie.
Wygląda bardzo mokro, czyli tak, jak lubię najbardziej :)
OdpowiedzUsuńAle nie jest bardzo zbite, ma taką fajną puszystość w sobie. I jest naprawdę bardzo słodkie - zdrowo słodkie :)
Usuń