Tak było z liczi. Jakiś czas temu zarówno Biedronka, jak i Tesco, przeceniły liczi, którego dotąd nigdy nie próbowałam na świeżo, a jedynie w nielegalnej i paskudnej już dziś dla mnie wersji - w jogurcie. Nie mogłam przegapić takiej okazji.
Ale jak wykorzystać takie owoce? Muffiny (wegańskie, oczywiście) się nie udały - korzystałam z przepisu, ale smak mi nie odpowiadał, niestety nie zasugerowałam się negatywnym komentarzem pod spodem. A potem znalazłam coś innego - przepis wyszperany tu.
Moja wersja jest trochę inna: kto by potrzebował tego mięcha, kiedy można delektować się równie pyszną zupą?
Oto efekty mojego pierwszego flirtu z gazpacho.
- 1 pomidor
- 1 ogórek długi szklarniowy
- 12-14 sztuk liczi
- 1 łyżka soku z cytryny
- 1 łyżka oliwy
- pieprz czarny
- pieprz kajeński
- sól
- 1 łyżka świeżej mięty
Pomidora myjemy, rozkrawamy na pół, wycinamy ogonek i kroimy w kostkę. Kostki pomidora i ogórka wrzucamy do blendera.
Obieramy liczi, pozbywamy się pestek, palcami rozdrabniamy na cząstki i dorzucamy do blendera. Miksujemy do uzyskania jednolitej masy. Przyprawiamy pieprzem, dodajemy sok i oliwę. Wstawiamy do lodówki na kilka , kilkanaście minut. Miętę siekamy drobno.
Po schłodzeniu gazpacho podajemy z pociętym uprzednio ogórkiem i miętą.. Działa bardzo orzeźwiająco.
Nie potrafię sobie wyobrazić tego smaku, chociaż liczi jadłam i lubię. Muszę wypróbować.
OdpowiedzUsuń