Stale trafiam na pizze "dietetyczne". W gruncie rzeczy, o czym autorzy do końca chyba nie wiedzą, ich pizze dietetyczne nie są i nigdy nie będą. Typowe zamienniki to mąka pełnoziarnista, użycie fruktozy, jakieś wersje sera "light", itp. A chodzi przecież o ich aspekt zdrowotny. Tak, takie pizze na pewno są zdrowsze.
I oto pora przedstawić moją. Nie będę jej reklamować dumnie jako wersji dietetycznej. Pizza to pizza, kuchnia włoska do najzdrowszych nie należy (aczkolwiek jest pyszna!)... Tutaj jednak staramy się dopracować w pełni aspekt naturalności... z małymi odstępstwami. Dobrze, koniec gadania, do dzieła!
Na 1 ciasto:
- 1 1/2 szklanki mąki orkiszowej pełnoziarnistej
- 1 łyżeczka oliwy
- 1 płaska łyżeczka cukru brązowego
- ok. 1/2 szklanki ciepłej wody
- 5-7 g suchych drożdży (lepsza wyszła ta z 7 g, czyli margherita)
- mąka ziemniaczana do podsypywania
Kiedy kula podwoi swoją objętość, podsypuję ją mąką ziemniaczaną i dodaję olej. Zagniatam ponownie.
Blaszkę do pizzy najlepiej w tym momencie wysmarować olejem bądź oliwą, jeśli ktoś woli podsypać mąką, to oczywiście może tak zrobić. Gotowa kula ciasta na pizzę powinna odchodzić od ręki i być dość elastyczna. Na blacie wysypanym mąką palcami tworzę z niego okrągły placek, przekładam na blaszkę i dokładnie wypełniam jej zawartość. Wstawiam do rozgrzewającego się do 200 stopni piekarnika na czas ok. 15 minut.
Hawajska:
- słoiczek domowego ketchupu ok. 200g (lub dobrej jakości przecier)
- kilka plastrów wegańskiej mozzarelli - wedle uznania
- 4-5 plastrów świeżego ananasa
- 3-4 plastry wędliny sojowej (polecam drobiową)
- bazylia, oregano
Margherita:
- słoiczek domowego ketchupu jak wyżej
- kilka plastrów wegańskiej mozzarelli
- suszona bazylia (dużo)
- suszone oregano do smaku
Hawajska: ananasa obieramy, kroimy w plastry, wycinamy twardy okrągły środek, kilka plastrów kroimy w trójkąty.
Wędlinę kroimy na mniejsze kawałki.
Pizzę wyciągamy po 20 minut z piekarnika, smarujemy ketchupem wymieszanym z bazylią i oregano. Wstawiamy na kolejne 7 minut. Następnie na sosie rozkładamy ananasa i wędlinę, zapiekamy kilka minut. Na koniec kroimy nasz ser w plastry (uwaga, miękkie! Można rozpłaszczyć w palcach) i umieszczamy na wierzchu. Pieczemy ok. 8 minut.
Margherita: po wyciągnięciu pizzy z piekarnika, smarujemy wierzch domowym sosem z oregano i odrobiną bazylii. Wierzch dodatkowo sypiemy bazylią, zapiekamy 7 minut. Następnie na sosie układamy mozzarellę i ponownie dodajemy bazylię. Pieczemy aż ser będzie wyglądał... serowo ;) czyli kilka minut.
Największa zaleta. Pyszne, dopieczone, średniej grubości (raczej cienkie) ciasto, niewyobrażalnie chrupiące, świeży sosik bez zadęcia (mam dziwne uczucie w żołądku po koncentracie), lekki ser, w hawajskiej wersji soczysty ananas. Zjadłam całą i nie byłam ociężała. Pycha.
Przepis bierze udział w akcji:
Gdzie kupujesz wegańską mozarellę? Nie wiem, czy one wszystkie takie same ale tą która kupiłam,mały nie polubił:( Zakupy robiłam w Evergreen
OdpowiedzUsuńPrzepyszna! Bardzo chrupiąca i chociaż wegański ser (przynajmniej ten, który ja miałam)nie ciągnie się tak fajnie jak "prawdziwy", naprawdę mi smakowało :) i nawet talerzyki mam takie same ;)
OdpowiedzUsuńCieszę się bardzo, że smakowało, Panienko :)
Usuń