Lubię bawić się z owocami, które w przetwórstwie nie są aż tak popularne. Kiwi bez wątpienia do nich należy. Długo szukałam jakiegoś intrygującego przepisu, kilka wypróbowałam, ale smak nie był wyjątkowy. Aż w końcu zobaczyłam zdjęcie tzw. surowej tarty i uznałam, że to
może być to. Miałam rację, smak kiwi niepieczonego wybija się i deser/ciasto smakuje bardzo owocowo.
Przepis całkowicie 'z głowy', trudne zresztą to nie jest. Podoba mi się opozycja bardzo słodkiego (naturalnie!) spodu i wyjątkowo cierpkiego kiwi. Jako słodyczoholik jadłam ją na śniadanie, żeby w dzień mieć czas na spalenie :P
Spód:
Zaskoczyło mnie to, że daktyli trzeba użyć więcej niż orzechów. Wydawało mi się, że w przepisach widuję większą liczbę orzechów, ale może to pomyłka. W każdym razie orzechy i daktyle w stosunku 1:2.
- 1 garść migdałów (mogą być nerkowce) - ok. 150 g
- 2 garście daktyli - ok. 250 g
- woda (mój blender nie chciał zrobić 'ulepka')
Składniki miksujemy, aż masa zacznie odchodzić od ścianek, najlepiej w kilku turach, żeby nie spalić sprzętu, co się zdarza (!). Gotowym spodem wylepiamy formę (moja była za dużo), za pomocą zwilżonych palców.
Wierzch:
Kiwi miksujemy na gładko, wygładzając wilgotną łyżką, smarujemy wierzch.
I gotowe!
taaak, jadłam te rossmannowskie, ale jak dla mnie zbyt 'suche' i takie mało 'smarowne'. Poza tym smak ok. :) Ale to - naprawdę - jest o niebo lepsze, gorrrąco polecam. :)
OdpowiedzUsuńtaka surowa tarta brzmi bardzo ciekawie.
Poza tym również uwielbia takie słodko - cierpkie połączenia. Nie omieszkam się spróbować! :)
Jakie to proste, takie kilkuskładnikowe, a na pewno smakuje super! Pomysł do zapamiętania :)
OdpowiedzUsuń