Pozmieniałam oczywiście. Nie byłabym sobą. Nie chciało mi się ani pędzić po kaszę lub mąkę kukurydzianą, ani dodawać tyle słodkości, bo placki miały być na obiad.
Znacie takie potrawy, przy których szlag człowieka trafia, że nie da się tego normalnie przyrządzić? To jedna z tych. Smażenie tych placków jest na początku gehenną, ale po jakimś czasie patelnia widocznie przybiera właściwą temperaturę i leci z górki. Polecam smażyć na małym, choc nie minimalnym ogniu oraz przewracać dopiero wtedy, kiedy góra placków będzie spójna. Na małym ogniu nie powinny się do tego etapu przypalić.
Smak mają dość nietypowy, wybija się nuta nadawana przez aromat migdałowy, leciuteńko wyczuwalna jest kwaskowatość rabarbaru i jogurtu, a podstawę stanowi oczywiście delikatna cukinia. Szkoda, że tyle z nimi zachodu na wstępie, bo potem... aach, bajka.
Składniki na 22 placuszki wielkości wnętrza dłoni
- 1 1-2 szklanki zmiksowanego rabarbaru i cukinii (cukinii powinno być więcej od rabarbaru)
- po 1/3 szklanki: płatków owsianych, mąki z quinoa (zmieliłam sama) i mąki jaglanej
- 2/3 szklanki mleka sojowego, najlepiej niesłodzonego
- 2 łyżki oleju
- 1 łyżka jogurtu sojowego
- 2 łyżeczki syropu z agawy
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia
- 1 łyżka aromatu migdałowego
Robiłam już różne wersje placuszków z cukinią ale nie wpadłabym, żeby dodać do nich rabarbar...ciekawe...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)