środa, 26 listopada 2014

Szufladki. I tort.

Kiedy wkraczamy w nowe środowisko, w jednej chwili stykamy się z pokaźną liczbą nieznajomych i selektywnie automatycznie uznajemy część jednostek za bardziej interesujące od innych. Co o tym decyduje? W dużej mierze nasze doświadczenie życiowe, szukamy bowiem osób przypominających znanych nam już ludzi. Szukamy podobieństw. Badania wskazują, że wbrew popularnemu powiedzeniu: „przeciwieństwa się przyciągają”, to właśnie wspólne elementy sprawiają, że jednych lubimy od razu, a nad znajomościami z innymi trzeba popracować. 


Tort ambasador wg przepisu wegAnki, zmodyfikowany i "uzdrowiony". Robiony dwukrotnie, na różne sposoby. Piękny, a niesmaczny.
 

Dla uproszczenia prowadzimy też coś pokroju katalogu, a w tym, pod odpowiednią sekcją, pojawiają się różne nazwiska. Mamy więc „nerdów”, „gamerów”, laleczki Barbie, fitness freaków, itp. To i tak stosunkowo uczciwa selekcja, bo w pewien sposób zahacza o istotny aspekt tych ludzi: sposób spędzania wolnego czasu. Gorzej, gdy podział bazuje na pobieżnej ocenie osobowości. Nie czarujmy się: nie da się wiarygodnie ocenić charakteru nawet po miesiącu znajomości. A miesiąc to czas, po którym i tak mamy już pewne wyobrażenia na temat rozmówcy.

Ile razy zrezygnowaliśmy ze znajomości z kimś na skutek błędnej oceny? Od kiedy więcej podróżuję po Polsce zastanawiam się, gdzie popełniłam błędy, kiedy chodzi o osoby, z którymi nie utrzymuję już obecnie kontaktu. I czy faktycznie powinnam o tym myśleć? Czy nie warto nauczyć się trudnej lekcji odpuszczania sobie? Zupełnie jak w tym angielskim powiedzonku If you love something, let it go. If it comes back, it was meant to be. If it doesn't, hunt it down and kill it.

Jak uzbroić się w pokłady cierpliwości, które pozwolą zapoznać się z całą gamą odcieni charakterów, muzyki konkretnych wykonawców, dzieł pisarzy, przekonań ludzi (np. tych związanych z weganizmem)? Nie wiem i wciąż próbuję się tego nauczyć.

Blogspot oszalał i podkreśla mi tylko niektóre fragmenty. Oh well.  


 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz